lek. wet. Franek Paśko
Przychodnia Weterynaryjna Jacek Bany w Legionowie
Nużyca – choroba pasożytnicza psów i kotów
Choroba wywoływana jest przez ektopasożyta, czyli pasożyta zewnętrznego – nużeńca
Nużyca, to choroba o tajemniczej nazwie; czasem, gdy właściciele słyszą o niej po raz pierwszy nie za bardzo wiedzą, z czym mają do czynienia.
Co wywołuje nużycę?
Choroba wywoływana jest przez ektopasożyta, czyli pasożyta zewnętrznego – nużeńca.
Istnieje kilka ich gatunków: nużeniec psi, nużeniec koci. Jest to roztocze, które sobie żyje w mieszkach włosowych i kiedy zwierzę jest zdrowe, nużyca nie może się rozwinąć, natomiast już przy spadku odporności po np. szczepieniu, po przewlekłej chorobie, po jakimś zabiegu operacyjnym, ale przede wszystkim u szczeniąt, które dopiero zaczynają budować swoją odporność nużeniec namnaża się, rozwija i daje objawy kliniczne choroby.
Objawy kliniczne nużycy
Jak mogą wyglądać te objawy i czy jest to niebezpieczne dla naszego pupila? Nużyca może mieć postać miejscową obejmującą plackowate wyłysienia wielkości monety dwu, pięciozłotowej, troszkę większe bądź troszkę mniejsze; może znajdować się w jednym bądź w wielu miejscach na ciele, albo może mieć postać uogólnioną, gdy łyse placki, łyse przestrzenie obejmują dużą powierzchnię ciała.
Najbardziej charakterystycznym miejscem rozwoju nużeńca jest okolica oczu, mówi się nawet o tzw. typowych okularach, czyli łysa, nieco zgrubiała skóra wokół oczu u psów, ale również mogą być to łapy, a konkretniej przestrzenie międzypalcowe. Podatna jest generalnie cała skóra, chociaż zainfekowane okolice oczu są najczęstszym objawem choroby.
Konsekwencje nużycy
Nużyca, zakładając, że nie jest powikłaną wtórnie infekcją bakteryjną zazwyczaj nie powoduje świądu.
Wygląda to w ten sposób, że pies łysieje, ale nie drapie się w te łyse miejsca, nie odczuwa dyskomfortu, nie ociera głową o sprzęty, meble, podłogę, czy nogi właściciela, a łyse przestrzenie coraz bardziej powiększają się. I z tym właściciele zgłaszają się do weterynarza – łyse placki i tyle. Samopoczucie jest w porządku, kondycja zwierzęcia jest w porządku, apetyt, wypróżnianie się, wszystko jest wzorowe, natomiast dzieje się „coś dziwnego” ze skórą.
Nie wyobrażam sobie co muszą czuć biedne zwierzęta mające na sobie pasożyta. Ja strasznie męczyłam się, mając to na twarzy a co dopiero bezradny pies? A leczenie to już wogóle wydaje mi się ciężkim zadaniem – u człowieka (tak jak u mnie) wystarczą odpowiednie kosmetyki jak te z Centrum Walki z Nużeńcem, a u psa pewnie długotrwała terapia…